- Gdzie byłeś? - zapytała wadera
- Nie ważne - mruknąłem - W jaskini nie ma już innych strażników -
Nagle dwaj strażnicy (ci co stali przy wejściu) podeszli do Nicole. Sprawdzili kajdany i znów odeszli do wejścia. Szybko przekradliśmy się z Sunshine do Nicole. Zacząłem odpinać jej kajdany.
- Nicole spokojnie - powtarzałem cicho
- Sun sprawdzaj czy nikt mnie idzie - powiedziałem
Sunshine zrobiła na chwilę wielkie oczy, po czym zaczęła sprawdzać i nasłuchiwać. Eh... Pierwszy raz nazwałem ja Sun... Odpiąłem Nicole od kajdanów. Wziąłem ją na plecy.
- Możemy iść - powiedziałem cicho
Nagle strażnicy weszli do jaskini. Syknąłem. Zobaczyli nas. Zmieniłem się w smoka. Na szczęście mieściłem się w jaskini. Zacząłem zionąć ogniem w ich stronę. Oni... Się palili.
- Sun weź Nicole na mój grzbiet, sama także chodź! - powiedziałem
Sunshine weszła na mnie, Nicole przerzuciła przez mój kark. Wyszedłem z jaskini i wzbiłem się w powietrze. Wzleciałem jak najwyżej.
- Gdzie teraz? - zapytałem - W lasach jest zbyt wiele tych stworzeń. -
Nagle zobaczyliśmy jakiś zamek. Nie wyczuwałem stamtąd żadnych stworów...
<Sunshine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz