-Hitachi - podszedł bliżej.
Przyjrzałam mu się dokładniej. Na głowie miał rogi, a z jego grzbietu wyrastały skrzydła. Dość nietypowe połączenie, ale efekt był... zjawiskowy, tak, to chyba odpowiednie słowo.
Basior miał pewnie za sobą długą wędrówkę. Nie wiem, z czego to wywnioskowałam. Ale nie zaszkodziłoby, gdyby został u nas na dłużej.
-Nie pożeraj mnie tak wzrokiem, bo się zarumienię - teatralnie zakrył łapą twarz, a ja zachichotałam.
-Chciałbyś dołączyć do mojej watahy?
<Hitachi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz