poniedziałek, 29 czerwca 2015

Od Yuki C.D Marcus'a

Sunęliśmy pomiędzy chmurami, mijając się z tymi smokopodobnymi stworzeniami. Odstraszał je ogień wokół nas. Próbowałam im się bliżej przyjrzeć. Wszystkie omijały nas szerokim łukiem, spoglądając wrogo w naszą stronę, czasem wydając z siebie warknięcia, pomruki... czy inne bliżej niezidentyfikowane dźwięki. Wyglądały jak ten, tylko, że czarne:
<mam nadzieję, że dobrze się wczytało, jest tu taki niebieski, burzowy smoko-ptak/feniks>

Jeden z nich, sunął prosto na nas. Był zdezorientowany i prawdopodobnie chory. Przeleciał przez krąg ognia wytworzony przez Marcusa i wpadł na nas z impetem.  Marcus (w swojej smoczej wersji) zachwiał się i zniżył lot o kilkanaście metrów. Nie zdołałam utrzymać się jego szyi i próbowałam złapać gon, ale nie udało mi się to. Zaczęłam spadać. Zbliżałam się do ziemi coraz szybciej. Marcus ruszył za mną, próbując zwiększyć prędkość. Przeleciał pode mną i spadłam na jego grzbiet, tuż nad powierzchnią ziemi. Zajęło mi chwilę, by odetchnąć, a basiorowi, aby wrócić do poprzedniej wysokości lotu.
-A nie mówiłem, żebyś się trzymała! - prychnął.
-Nic mi nie jest. Dzięki, że pytasz- odpowiedziałam z ironią, na co uśmiechnął się cwanie. - No i dzięki za ratunek - dodałam cicho, a jego uśmiech zmienił się w troskliwy.
Odwrócił wzrok przed siebie.
Po niedługim czasie wylądowaliśmy w obcym mi dotąd miejscu. Zeskoczyłam z jego grzbietu, rozglądając się dookoła, a on przybrał wilczą postać.
Był to zamek lub kościół na wzgórzu, otoczony lasem, oświetlany światłem księżyca w pełni. Raczej to, co z niego zostało. Budynek był stary, ale nie całkowicie w ruinie. Prezentował się okazale. Robił wrażenie swoją majestatycznością. Na pewno kiedyś był piękny... Teraz, cóż, kwestia gustu. Ze środka biło czerwone światło.
-Tędy - powiedział Marcus, a ja ruszyłam za nim.
W środku przywitał nas chłód, a mnie przeszedł dreszcz. Sufity były bardzo wysokie, z okazałymi żyrandolami, zwisającymi na długich sznurach. Na ścianach wisiały różne obrazy. Stało tam kilka mebli, poprzykrywanych białymi, poszarpanymi prześcieradłami. Jedynie kanapa z czerwoną tapicerką w złote ornamenty była odkryta. W oknach, które się jeszcze zachowały, były witraże. Na górę prowadziły masywne schody. Marcus zaprowadził mnie po nich, a później po drabinie na szczyt wieży. Zanim zdążyłam się zorientować, skoczyła na mnie Sunshine.
-Yuki, nic Ci nie jest! - powiedziała, przytulając mnie.
Gdy już mnie puściła, rozejrzałam się wokół. Byli tu jeszcze Nicole i Levi. Zmarszczyłam brwi.
-Reszty nie znaleźliśmy - wyjaśniła ponuro Sun.
Zebraliśmy się w kółko i opowiadaliśmy sobie, co się z nami działo. Wszyscy słuchali uważnie mojej opowieści, a ja ich. Dowiedziałam się przede wszystkim, co robili Sun, Marcus i Nicole. Znaleźli to niezamieszkałe przez ludzi (i stwory) miejsce. Mimo wszystko staraliśmy się być ostrożni, mogą nas wytropić. Nicole była ranna i nieprzytomna, leżała w rogu. Sun i Marcus opiekowali się nią, po tym, jak ją odbili od tamtych... demonów. Co do Leviego, znaleźli go po drodze i zabrali ze sobą.
Ustaliliśmy, że na samym początku trzeba znaleźć pozostałych, to jest: Fire, Zeusa i Picalla. Nastąpiła żywa rozmowa, każdy miał swoją teorię na temat dzisiejszych wydarzeń.
-Ja sądzę, że oni chcą odebrać nam... właściwie nie wiem, tereny, życie. Zaatakowali nasz świat i chcą się nas pozbyć. Kim lub czym oni są? I skąd są? - powiedział któryś z wilków.
-Może to duchy, zjawy lub demony? Chcą nas ukarać za nasze grzechy? - zaproponował ktoś inny.
-A jeśli byłyby to kukły w rękach kogoś stojącego na wyższym szczeblu, kogoś dyrygującego, wpływowego? Naszego wroga, który próbuje nas zniszczyć, za pomocą swojej armii? Być może chce pozbyć się wszystkich wilków, nie tylko nas - powiedziałam.
Zastanawialiśmy się jeszcze, ale były to tylko nasze przypuszczenie, niepoparte dowodami. Zmęczeni ułożyliśmy się spać, nie schodząc z wieży.
-Może to czyiś sen - powiedziałam cicho. - Czyiś koszmar... - dodałam.
Nie byłam pewna, czy ktoś to usłyszał. Zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
<Marcus?>

piątek, 26 czerwca 2015

Od Sunshine C.D Marcus'a

Powoli zbliżaliśmy się ku celu.
-Tędy-powiedział basior skręcając do ciemnej jaskini. W jaskini było dużo, bardzo dużo tych psich demonów. Nicole była przywiązana łańcuchami do ściany. Rozejrzałam się. Marcus'a nigdzie nie było. Skierowałam wzrok na Nicole. Była cała poszarpana. Strumień krwi płynął z głębokiej rany umieszczonej na jej łydce. Poczułam kogoś obecność. Powoli obróciłam się. Za mną stał zdyszany Marcus.
-Gdzie ty byłeś?-spytałam go.
-Gdzieś-mruknął.
-Znaczy?-burknęłam.
-Cicho!-cofnął się. Nadchodzili wartownicy. Stanęłam obok Marcus'a.
-Co teraz?-szepnęłam.
<Marcus?>

Od Marcus'a C.D Sunshine

Westchnąłem.
- Demony mają różne rangi - zacząłem - Od podrzędnych do szlachciców -
Wadera zaczęła słuchać.
- Moja siostra i ja jesteśmy tak zwaną szlachtą wśród demonów - dodałem - Aby przejść na wyższą rangę... Trzeba zabić demona o wyższej od siebie randze - powiedziałem cicho
Nastała nieprzyjemna cisza. Sunshine zrównała się ze mną. Chciała coś powiedzieć... Nagle zuważyłem, że Czerwony ślad zaczął być coraz wyraźniejszy.
- Już niedaleko - mruknąłem
<Sunshine?>

czwartek, 25 czerwca 2015

Od Sunshine C.D Marcus'a

-Może to zmutowany pies?-zapytałam z tym swoim uśmieszkiem.
-Nie, raczej nie.-odpowiedział.
-A może pies-demon?-znów spytałam.
-Może...-mruknął basior.-Słuchaj, musimy odbić Nicole-
-Nie no, ja nie wytrzymam-mruknęłam opierając się o drzewo.-Wszystko mi uprzykrza życie. Nawet nie można sobie spokojnie usiąść i odpocząć.-
-Jak coś to mogę sam tam pójść-powiedział znudzony.
-Nie, pójdę z tobą-rzekłam.-To...którędy idziemy?-
-Tędy-basior wskazał ciemny las. Marcus szedł przodem.
-A przypadkiem twoja siostra nie zamienia się w demona?-spytałam.
-Tak.-rzucił krótko.
-To czemu demon miałby atakować demona?-zwolniłam trochę kroku.
-Bo już tak mają..-mruknął.
-To znaczy?-spytałam.
<Marcus?>

Od Marcus'a C.D Sunshine

Spojrzałem na plamy krwi. Podszedlem do jednej z nich i powąchałem. Przed moimi oczami pojawiła się scena. Jakieś stworzenie rzuciło się na moją siostrę i zaczęło się z nią tarzać.
Nagle stworzenie złapało Nicole za kark i rzuciło nią w drzewo. Siostra upadła nieprzytomna. Następnie stwór zaciągnął ją do lasu. Pozostawił czerwony ślad zapachu krwi Nicole, który tyulko ja widziałem.
- To krew Nicole - mruknąłem
Utrzymałem nerwy na wodzu, Byłem spokojny.
- Coś zaciągnęło ją do tego lasu - pokazałem na wysokie drzewa przed nami
- Kto? - zapytała Sunshine
- Jakieś stworzenie podobne do psa... - mruknąłem cicho
<Sunshine?>





Od Sunshine CD Marcus'a

-Wybacz-powiedziałam i wstałam z basiora.
-Nic się nie stało-rzekł basior po kryjomu się uśmiechając.-Więc...co teraz?-
-Nie wiem, może wrócimy do watahy?-zaproponowałam.
-Może być.-powiedział-Wataha powinna być gdzieś na północy-
-To chodź-mruknęłam skręcając we właśnie tą stronę. Szliśmy pół dnia w tą stronę. Zbliżaliśmy się do watahy. Gdy doszliśmy nikogo nie było. Przeszukaliśmy całą watahę ale NIKOGO nie było. W dodatku cały teren wyglądał jak pobojowisko.
-Co się stało? Nikogo nie ma-mówiłam do siebie.
-Gdzie oni są?-zapytał basior.
-Nie wiem. Ale musiała odbyć się zażarta walka. Wszędzie jest krew.-powiedziałam.
<Marcus?>

Od Marcus'a C.D Sunshine

Udało mi się wyjść z klatki. Sunshine jeszcze w niej została. Klatka się zamknęła, po chwili usłyszałem kroki. Zawarczałem. Schowałem się za pustymi klatkami w cieniu. Zobaczyłem ludzi, chyba umacniali klatki. Fuknąłem cicho. Mogłem już uciec, ale jeszcze została tam Sunshine. Jeden z ludzi podszedł do klatki z Sunshine.
- Jeden uciekł! - krzyknął
Drugi podszedł do klatki.
- Bez tamtego nic nam nie zapłacą - warknął drugi
Cicho zakradłem się od tyłu do nich. Skoczyłem na jednego z nich i uderzyłem go w tył głowy. Człowiek padł nieprzytomny na ziemię. Drugi wymierzył we mnie broń. Zawarczałem. Moje oczy zaczęły świecić w mroku pomieszczenia. Ręce człowieka zaczęły drżeć. Po chwili nie wytrzymał i po prostu uciekł. Podbiegłem do drzwiczek klatki. Otworzyłem je. Sunshine na mnie wpadła i razem przeturlaliśmy się po ziemi. Kiedy się zatrzymaliśmy ja byłem na dole a Sunshine na mnie leżała.
<Sunshine?>

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Informacja.

Zauważyłam że nikt nie wchodzi na bloga. Nikt nie pisze opowiadań. Rozumiem, niektórym kończy się rok szkolny. Mają dużo do zrobienia. Albo, po prostu nie mają czasu. Jeżeli nikt nie napisze opowiadania do następnego wtorku - zostaje wyrzucony!

Fukari odchodzi!

Fukari odchodzi.
"Świat nie musi mieć sensu. Sens rodzi się wraz z Twoją wyobraźnią. Czy jednak będzie on lepszy czy gorszy - to już Twoja decyzja"
Fukari
Powód odejścia: brak czasu
Żegnaj!

wtorek, 9 czerwca 2015

Od Sunshine C.D Zeus'a

-Może być-uśmiechnęłam się.
-To...mogę dołączyć?-zapytał basior.
-Oczywiście. Witaj w naszej watasze.- powiedziałam.-Spotkałeś już drugą alfę?-
-Nie...a kto to?-spytał.
-Moja siostra Yuki-orzekłam, nagle zza drzew wyłoniła się Yuki.
-Ktoś mnie wołał?-powiedziała uśmiechnięta.
-Nie, ale dobrze że jesteś. Yuki, poznaj Zeus'a.-wskazałam łapą na basiora.
<Yuki? Wena mi się całkowicie skończyła ;<)

Od Zeus'a C.D Sunshine

Stanąłem naprzeciwko pierwszego przeciwnika , był nim smok natury. Walczyłem kiedyś z jednym i zauważyłem , że są bardzo silne , ale za to strasznie wolne. Więc postanowiłem , że to ja będę szybki. Zacząłem biec w stronę przeciwnika gdy ten chciał zaatakować zrobiłem unik i tak za każdym razem , aż w końcu znalazłem się z tyłu i wymierzyłem mu cios który powalił go na ziemię dając mi zwycięstwo. Popatrzyłem się na waderę , która siedziała na skale :
-No to teraz smok ognia - powiedziała do mnie
Ja zacząłem iść do następnego przeciwnika , kiedy on nagle zaczął ziać ogniem w moją stronę, szybko zmieniłem się w cień. Smok zaczął się rozglądać szukając mnie , ja przez ten czas pojawiłem się na jego grzbiecie i przygwoździłem do ziemi , gdzie zaczęły do trzymać inne cienie . Jak już spokojnie leżał cienie go puściły , a ja uśmiechnąłem się triumfalnie , po czym zeskoczyłem z niego. Podszedłem do ostatniego przeciwnika , stanąłem przed nim a on mnie zaatakował , nie zdążyłem zrobić uniku i poleciałem 2 metry w górę po czym upadłem na ziemie. Szybko wstałem i rzuciłem się na niego on walnął mnie ogonem przez co znowu upadłem i wstałem . Zawsze gdy do atakowałem on się bronił , nie miałem pomysłu żeby go pokonać , kiedy ponownie upadłem zobaczyłem uśmiechającą się Sunshine co zmotywowało mnie żeby wstać . Zacząłem znowu biec w stronę smoka i zmieniłem się w:

i bezproblemowo pokonałem smoka , po czym znów stałem się sobą i odwróciłem do wadery
- I co zadowolona ?-spytałem sarkastycznie
<Sunshine?>

Od Picalla do Yuki

Jak to zwykle ja poszedłem przemyśleć swoje sprawy na Klif Samotnika. Głównie to myślałem o tym jak to jest należeć do watahy...
Nagle usłyszałem za sobą jakiś głos.
-Kim jesteś?-spytała wadera
-Ja... Jestem Picallo, a ty?
-Jestem Yuki, masz jakąś watahę?
-No, niestety nie...-odpowiedziałem
-A... może chcesz dołączyć do mojej?
-Oczywiście!-krzyknąłem

<Yuki?>

czwartek, 4 czerwca 2015

Od Sunshine C.D Marcus'a

Zauważyłam zbliżających się ludzi. Odetchnęłam z ulgą, zawrócili.
 -Dobra, już sobie poszli-mruknęłam i odwróciłam się w drugą stronę. Ku mojemu zaskoczeniu, Marcus był już za klatką. Rozejrzałam się. Ludzie wracali, tym razem wozem. W bagażniku znajdowała się klatka z wielkim tygrysem.
Próbował się wydostać, lecz gdy tylko lekko się wychylał zza krat, raził go prąd. Pewnie ulepszyli klatki. Moją też ulepszą.
-To mamy problem.-odrzekłam. Odwróciłam się, Marcus'a nigdzie nie było.-Ta...to ja mam problem-
Ludzie powoli zaczęli do mnie podchodzić.
~Marcus, gdzie jesteś?~zapytałam w myślach.
<Marcus?>

Od Sunshine C.D Zeus'a

-Nie wiem czy się nadajesz-powiedziałam schodząc ze skały, na której siedziałam.
-Chyba bardziej od ciebie-mruknął.
Spojrzałam na niego z lekkim poirytowaniem.
-Dobrze, ale najpierw mi pokaż..-przerwałam na chwilę- ..co umiesz-
-Jak?-zapytał basior.
Zawołałam Sun'a, wraz z nim przyleciały trzy inne smoki.
-Masz tu trzy smoki, każdy z innym żywiołem- zaczęłam.
-No raczej widzę-mruknął.
-Masz je pokonać...każdego inną taktyką-
-Tu jest smok natury...






...smok ognia...









... i smok wody...





...Zobaczymy czy sobie poradzisz.-lekko się uśmiechnęłam i wróciłam na skałę. Sun usiadł obok mnie przyglądając się basiorowi.
-To do roboty-mruknął basior. Ruszył w stronę pierwszego przeciwnika...


<Zeus?>

środa, 3 czerwca 2015

Od Zeus'a C.D Nicole

Zanim wszedłem do jaskini spojrzałem na Nicole i powiedziałem do niej:
-Dziękuje ci ,że pokazałaś mi drogę , mam nadzieję , że później jeszcze pogadamy?
-Jasne - powiedziała i poszła
Ja przez ten czas wszedłem do jaskini , nikogo nie widziałem
-jest tu ktoś ? - spytałem
Wtedy zobaczyłem waderę
-ja jestem , kim jesteś ? - odpowiedziała mi wadera
-Nazywam się Zeus
-jestem Sunshine , co cię do mnie sprowadza ?
-Przyprowadziła mnie tu Nicole , żebym się spytał czy mogę dołączyć do watahy
<Sunshine?>

Od Marcus'a C.D Yuki

Spojrzałem na Yuki.
- Trudno mnie skopiować - warknąłem
- Masz ranę... - po chwili stwierdziłem
Otrzepałem się z krwi jednego z potworów. Trudno je zabić...
- Nie mamy czasu - powiedziałem
Zmieniłem się w smoka.
- Musimy lecieć, w przestworzach te stwory nas nie zaatakują - dodałem
Wadera w końcu podeszła i wspięła się na mój grzbiet. Nagle z lasu wybiegło kilka stworów. Na szczęście Nicole była bezpieczna, teraz tylko Yuki. Zauważyłem, że ogień źle działa na te stwory. Zacząłem zionąć ogniem. Zrobiłem z niego okręg wokół nas.
- Lecimy! - krzyknąłem
Poczułem jak Yuki trzyma się mocno mojej szyi. Wzbiłem się w powietrze.
- Marcus... co to było? - zapytała Yuki
- Ja nie wiem... - powiedziałem
Leciałem teraz wysoko nad koronami drzew. Widziałem stwory pomiędzy krzakami. Wzbiłem się jeszcze wyżej. Sun prosiła, jeśli znajdę jej siostrę mam dać sygnał. Wzniosłem głowę do góry i z mojego gardła wydobył się wysoki słup ognia.
- Trzymaj się Yuki! - powiedziałem
Przyspieszyłem lot.
<Yuki?>

Od Marcus'a C.D Sunshine

Zawarczałem. Powoli dotknąłem swojego karku. Zaszyte... kula wyjęta. Położyłem się na podłodze.
- Co chcesz zrobić? - zapytała Sunshine
Spojrzałem na nią.
- Zobaczysz... - mruknąłem
Wypatrzyłem kłódkę od klatki. Powoli do niej podszedłem.
- Patrz czy nikt nie idzie - powiedziałem
Zacząłem majstrować przy kłódce za pomocą pazurów. Już prawie...
- Marcus, ludzie - syknęła Sunshine

<Sunshine?>

Od Levi'a C.D Yuki

Spostrzegłem coś... nie wiem co to ale od razu za tym czymś pobiegłem. Przeskoczyłem krzaki, biegłem przed siebie. Nagle znalazłem się przed jakąś ciemną polaną. Yuki stanęła obok mnie.
- Cicho - warknąłem gdy chciała coś powiedzieć
Zdziwiona wadera spuściła wzrok. Nagle zobaczyłem to coś. Stało przed nami.

- One powróciły... - wyszeptało
Podniosłem głowę. Zachowałem swój wyraz twarzy.
- Co powróciło? - zapytałem.
<Yuki?>

wtorek, 2 czerwca 2015

Od Yuki

Obudziłam się rano. Całą noc śniły mi się dziwne rzeczy. Otworzyłam oczy i kątem oka spostrzegłam ruch obok. Ale nic tam nie było.
-Sun? - spytałam słabym głosem, ale nie było jej w jaskini.
~Pewnie wyszła wcześniej ~ pomyślałam.
Wyszłam z jaskini i rozejrzałam się. Z tej wysokości miałam piękny widok. Ale nie tym razem... Był ranek, a niebo było bardzo ciemne i trochę czerwone. W powietrzu latały stworzenia, przypominające hybrydę smoka i ptaka. Nerwowo oglądałam się za siebie, czując czyiś wzrok na sobie.
-Co do... - nie dane mi było dokończyć.
Niespodziewanie spostrzegłam jedno z tych szybujących stworzeń sunących wprost na mnie. Zrobiłam szybki unik, ale lądując upadłam na kamień. Łapa lekko krwawiła. Syknęłam pod nosem. Wróciłam do obserwowania. Drzewa były połamane, niektóre płonęły. Słońce całkiem gdzieś zniknęło. Po niebie błądziły ciemne zorze, czy cokolwiek innego. Wokół unosiła się czarna mgła.
Zeszłam w dół. Na górze czułam się bezpieczniej, ale chciałam wiedzieć, co się dzieje. Musiałam zaryzykować.
Szłam powoli wśród drzew. Nie widziałam nikogo znajomego. Szukałam... kogokolwiek przyjaznego. Na ziemi leżały martwe jelenie. Nie było żadnych zwierząt. Zero oznak życia.
Usłyszałam szept i obejrzałam się. Zza drzewa wpatrywało się we mnie to:
Krzyknęłam i zaczęłam uciekać, zapominając o bólu łapy i wymijając drzewa. Goniło mnie chwilę. Przystanęłam, gdy byłam pewna, ze zniknęło. Rozpłynęło się w powietrzu. Dobiegłam do Tęczowego Wodospadu. Tym razem niestety tęczowy nie był, a czerwony. Po tafli jeziora biegały różne cienie.
~Co się tu dzieje?! Gdzie są wszyscy?!
Usiadłam na brzegu, ale nie mogłam pozwolić sobie na zbyt długi odpoczynek. Nigdy nie wiadomo, co się jeszcze na mnie czai. I czym to coś jest?! Skąd to w naszych lasach?
Z minuty na minutę robiło się coraz bardziej mrocznie.
Nagle obok mnie z wody wynurzyła się łapa, później druga i w końcu cały stwór.
Spojrzał się na mnie i zaczął się zbliżać. Wyszczerzyłam kły i warknęłam, na co on zrobił to jeszcze groźniej. Wycelowałam w niego promieniem świetlnym, ale przeleciał przez stwora na wylot, a ten zaczął się zbliżać. Promień uderzył w skarpę jakieś 50 metrów dalej, która rozpadła się na drobne kawałki. Postanowiłam uciekać, na co stwór przyspieszył i gonił za mną. Zranił mnie w grzbiet, ale ponownie udało mi się uciec. Mam dzisiaj szczęście.
Oddaliłam się od tego miejsca. Byłam już daleko od jaskini. Przysiadłam na chwilę, by się uspokoić. Wędrowałam dalej i zobaczyłam znajomego wilka. Podbiegłam do niego.
-Sun! - krzyknęłam radośnie.
Nie poruszyła się. Podeszłam bliżej i położyłam jej łapę na ramieniu.
-Sunshine?... - powiedziałam cicho.
Obróciła się, wyszczerzyła kły i zmieniła się w to:
Stworzenie skoczyło na mnie i przygniotło do ziemi. Wytworzyłam kulę świetlną i rzuciłam w niego. Upadł kilka metrów dalej, a ja podniosłam się z ziemi i zawarczałam na niego. Spojrzał na mnie wzrokiem, mówiącym "To jeszcze nie koniec" i odbiegł.
Znów zaczęłam mieć różne wizje. Próbowałam się od nich odgonić. Pędziłam, tak szybko, jak mogłam w stronę jaskini. Wokół mnie pojawiły się świetliki i uniosły mnie w górę. To chyba jedyne tutaj stworzenia przyjaźnie do mnie nastawione. Niestety nie miały wystarczająco dużo energii, gdy wokół panował mrok. Odstawiły mnie w lesie niedaleko jaskini. Zza drzewa znów wyglądało... coś.
~Ile ich tu jeszcze jest?! - myślałam.
Zdecydowałam się na ucieczkę. Nie gonił mnie, na szczęście. Ale wpatrywał się...
Wróciłam biegiem do jaskini i usiadłam w wejściu. Dokładnie upewniłam się, że w środku nic nie ma. Nie wiem, ile czasu mnie nie było, bo ciągle było ciemno. Usiadłam na skarpie i obserwowałam widoki. Rana na łapie i grzbiecie znów zaczęły mi doskwierać. Usłyszałam wołanie. W duchu ucieszyłam się, że wreszcie może być to ktoś przyjazny. Ale zdrowy rozsądek nakazał mi ostrożność.
-Yuki! Yuki! - wołał basior, biegnący w górę do jaskini.
Spojrzałam na niego uważnie. To był Marcus. Też był ranny. Przynajmniej tak go widziałam. Wstałam i zrobiłam krok w tył.
-Skąd mogę wiedzieć, kim ty naprawdę jesteś? - przypomniałam sobie o niemiłej niespodziance, która mnie dziś spotkała. Swoją drogą, ciekawe, gdzie jest Sunshine... Co, jeśli te stwory ją porwały? Odgoniłam od siebie czarne myśli i spojrzałam uważnie na basiora.

<Marcus?>



poniedziałek, 1 czerwca 2015

Od Yuki C.D Levi'ego

-W takim razie, chodź... Przedstawisz się drugiej Alphie - oznajmiłam.
Spojrzał się na mnie, jak zwykle - obojętnie. Szliśmy brzegiem lasu.
W sumie, może wcale nie jest taki zły. Może to tylko złe pierwsze wrażenie. Jak poznam go lepiej... jeśli poznam go lepiej, to może okazać się ciekawy.
Z zamyśleń wyrwał mnie hałas. Levi skoczył w krzaki i pobiegł w las. Wywróciłam oczami i spokojnym krokiem ruszyłam za nim.
-Levi! Stój... - wołałam, ale i tak nie słyszał.
Przyspieszyłam kroku do truchtu.
~A może próbuje ode mnie uciec? ~ zaśmiałam się w myślach, wypatrując go.

<Levi?>